Za korektę tekstu bardzo dziękuję Ninie Avdeeva 💓
~*~
Był to wysoki, postawny mężczyzna o
lekko siwiejących skroniach. Wyglądał na dojrzałego faceta, ale na pewno nie
przekroczył pięćdziesiątki. Był elegancko ubrany – miał na sobie czarny,
markowy garnitur i drogie, skórzane buty. Podszedł do mnie, rozejrzał się
wokoło i przyjrzał mi się uważnie. Usiadł naprzeciw i podniósł słuchawkę, która
leżała obok.
– Pani Catherine Anderson? –
spytał, lustrując moją postać.
Siedziałam lekko przygarbiona,
zerkając badawczo na nieznajomego, którego pierwszy raz widziałam na oczy.
Wzięłam swoją słuchawkę i odgarnęłam włosy opadające mi na oczy.
– Po prostu Catherine. Ma pan pięć
minut, by przedstawić się i powiedzieć, czego ode mnie chce – powiedziałam
stanowczo, bez żadnych emocji. Mężczyzna najwidoczniej wyczuł, że należę do
osób, które interesują konkrety.
– A więc dobrze. Skoro nie chcesz,
bym przeciągał. Mam dla ciebie propozycję od mojego szefa. Doszły mnie słuchy,
że jutro wychodzisz na wolność. Dobrze się składa…
– Przepraszam, ale nie dosłyszałam
nazwiska – przerwałam jego wypowiedź i zamrugałam niepewnie. Nie zamierzałam
ustępować. Niby dlaczego miałabym rozmawiać z jakimś nieznajomym facetem, który
nie raczył się nawet przedstawić?
– Ach, tak. Nazywam się Waller,
Howard Waller. Wiele o tobie słyszałem, Catherine. A może raczej powinienem
mówić ci „Kobro”?
Zmarszczyłam brwi i popatrzyłam na
mężczyznę z lekkim zdziwieniem. Skąd znał mój pseudonim? Czyżby wiedział o
moich „podbojach” sprzed dziesięciu lat? Od dawna przecież nikt mnie tak nie
nazywał, a tylko nieliczni wiedzieli, że to właśnie ja kryłam się pod tym
przydomkiem i byłam kobietą z tatuażem w kształcie węża Zdenerwowałam się nieco
i spiorunowałam Wallera wzrokiem.
– Niby co słyszałeś? Możesz od razu
przejść do rzeczy? Nie mam zamiaru tracić czasu na rozmowę, która do niczego
nie doprowadzi.
– Spokojnie. Myślę, że zainteresuje
cię to, co chcę powiedzieć – rzekł, a na jego czole pojawiła się zmarszczka. –
Poprosiłem o więcej czasu. Ta miła rudowłosa strażniczka zgodziła się, nie
robiąc problemów. Do rzeczy – mam dla ciebie propozycję.
Podniosłam wzrok i wsłuchiwałam się
w jego słowa, choć nie okazywałam żadnego zainteresowania. W końcu co mógł mi
zaoferować?
– O co chodzi? Jak widać, siedzę za
kratkami od ładnych paru lat i nie wiem, w jaki sposób mogłabym być przydatna.
– Podparłam rękę na łokciu i przycisnęłam słuchawkę do ucha.
Waller nie spuszczał wzroku z mojej
sfatygowanej twarzy. Studiował ją uważnie, jakby wpatrując się w sińce i drobne
rany, których nabawiłam się przez ostatnie kilka dni. Czułam się nieco dziwnie.
– Na pewno wiesz, co mam na myśli.
Chodzi mi o twoją pracę sprzed dziesięciu lat. Byłaś bardzo znana w moich
stronach. Wciąż zadziwia mnie fakt, że jesteś tak młoda, a utalentowana.
Oczywiście mój szef zapłaci ci bardzo dobrze, lecz mogę zaoferować ci coś
jeszcze. Coś bardzo cennego. Coś, czego będziesz potrzebowała, jeśli chcesz
pomścić swojego brata – oznajmił, ściszając głos, gdy wypowiadał ostatnie kilka
słów.
Wtedy coś we mnie zamarło. Ręce
zaczęły mi jakby drżeć, a krew odpłynęła z twarzy. Ledwo zdołałam utrzymać
słuchawkę przy uchu. Usłyszałam nowinę, która wstrząsnęła mną całą od wewnątrz.
„Pomścić brata”? Co to do cholery miało znaczyć? Mój przyrodni brat był martwy?
Nie wiedziałam, co mam myśleć.
Miałam mieszane uczucia. Mimo tego,
że podczas odsiadki nie odwiedził mnie ani razu, to wciąż był moją jedyną
rodziną. Za każdym razem tłumaczyłam sobie brak wizyt prochami – był dilerem i
to całkiem niezłym. Tylko raz pożyczył ode mnie pieniądze, które później
zwrócił. Nie ćpał, tylko sprzedawał. Zawsze tak mówił.
Chciał kiedyś wyjechać i porzucić
to gówno, w którym żył. Jego matka była szmatą, zwykłą dziwką. Nie obchodziło
jej życie Eliota. Była bardzo młoda, bo urodziła go w wieku dziewiętnastu lat.
Ojciec miał dość swojej roboty po tym, jak pijany kierowca zabił moją matkę.
Miałam zaledwie pół roku. Praca w policji przyprawiała go o kolejne siwe włosy.
Lubił więc czasem oderwać się od wszystkiego i odwiedzić jakąś lafiryndę w
burdelu.
Kobieta, która rzekomo miała mieć z
ojcem dziecko, przyszła do niego tylko raz, żeby powiedzieć o ciąży. Nie
chciała jej usunąć. Ojciec do końca nie wiedział, ile matka Eliota miała lat.
Po dziesięciu miesiącach znalazłam zawiniątko pod drzwiami naszego domu.
Przyniosłam małego ojcu, a on spojrzał na niego, wziął na ręce i zaczął płakać.
Miałam wtedy cztery lata i nie zdawałam sobie sprawy, że to mój przyrodni brat.
Dopiero kiedy byłam niemalże dorosła, opowiedział mi o wszystkim. Rok później
zginął w strzelaninie, a ja od tego czasu zajęłam się tym, w czym od zawsze
byłam dobra.
– O czym ty mówisz? Chcesz mi
wmówić, że mój brat nie żyje? – spytałam tajemniczego mężczyznę lekko
podenerwowana, a jednocześnie wzburzona.
– Został zamordowany rok temu.
Myślałem, że wiesz o tym. Zajęli się tym ludzie, którzy potrafią doskonale
zacierać ślady. Miałem okazję poznać twojego brata. Z tego, co wiem, to zalazł
za skórę pewnej mafii – rzekł spokojnie; wciąż mówił nieco ciszej. – Dlatego
pomyślałem, że będziesz zainteresowana ofertą, którą chce złożyć ci mój szef.
– Chcesz mi wmówić, że mój brat nie
żyje? – powtórzyłam, unosząc głos. – Masz mnie za wariatkę, która już
całkowicie odeszła od zmysłów? – rzuciłam z oburzeniem i zmrużyłam groźnie oczy. Nie wiedziałam, w co
mam wierzyć; co było prawdą. Obcy facet próbował wmówić mi, że jacyś ludzie
zamordowali najbliższą mi osobę. Czyżby mój młodszy, jedyny brat… nie żył? Nie
wiedziałam, co z tym począć.
– Możesz myśleć, co chcesz, ale
sądzę, że miałaś okazję zaznać życia, w którym obracają się ludzie z nieco
wyższych sfer, ludzie wpływowi. Zdajesz sobie chyba sprawę z tego, do czego są
zdolni, prawda? – Był całkowicie opanowany i pewny siebie, jakby przekonany w
stu procentach o prawdziwości swoich informacji.
Zacisnęłam mocniej dłoń na
słuchawce i nachyliłam się w stronę szyby, w której dostrzegłam swoje szkaradne
odbicie. Zmarszczyłam czoło, widząc rozluźnioną twarz Wallera, który rozsiadał
się na krześle.
– Miałam okazję również przekonać
się o tym, że nie wszyscy są tacy prawdomówni, na jakich pozują – powiedziałam,
ściszając głos.
Mężczyzna był najwyraźniej
zaintrygowany, bo pogodny wyraz twarzy zniknął. Spoglądał na mnie, próbując
rozszyfrować moje myśli. Zdawał sobie sprawę, że nie zamierzałam mu
lekkomyślnie zaufać.
– Słyszałem, że trudno jest się z
tobą dogadać, ale sądziłem, że wiadomość o bracie cię przekona. Masz wielu
wrogów, którzy na pewno nie zapomnieli o słynnej Kobrze. Skąd wiesz, że nie
będziesz następna? – To pytanie zaczęło wywoływać u mnie wątpliwości. –
Wyjdziesz z pudła i wciąż będziesz więźniarką, która nie będzie w stanie
prowadzić normalnego życia. Wszyscy będą cię wytykać palcami. Każdy wie, co
masz na sumieniu. – Zaśmiał się perfidnie.
– Skąd możesz wiedzieć, jak moje
życie będzie wyglądać zza krat? Mam już plany i prawdopodobnie dopiszę cię do listy
rzeczy, które załatwię w najbliższej przyszłości – mruknęłam z nonszalancją i
uniosłam sztucznie kąciki ust. Waller odchrząknął głośno, a jego twarz straciła
swój zarozumiały wyraz. – Jakoś uśmiech zniknął ci z twarzy. Dlaczego niby mam
zaufać twojemu szefowi, który nie raczył stawić się tutaj osobiście?
– Mój szef jest wysoko postawionym
człowiekiem i ma ludzi od wykonywania takiej roboty. Catherine, posłuchaj.
Możemy sobie wzajemnie pomóc. Na pewno będziesz chciała zapłaty, a mój
przełożony ma naprawdę korzystną ofertę. Czysta karta też wchodzi w grę. Oboje
na tym skorzystacie – rzekł zmienionym tonem.
Dobrze wiedziałam, czym była tak
zwana czysta karta. To nowa tożsamość, którą potrafili załatwić wpływowi
ludzie, ludzie mafii. Nigdy do tej pory jej nie potrzebowałam, bo mój pseudonim
był wspaniałą przykrywką.
Zastanawiałam się nad tym wszystkim
przez chwilę, bo – prawdę mówiąc – nie miałam żadnych konkretnych planów. Nie
wiedziałam, co będę robić, gdy opuszczę to miejsce. Nie sądziłam w ogóle, że
ten dzień nadejdzie. Przyzwyczaiłam się do więzienia, do utarczek podczas wyjść
pod prysznice, do pracy i do bólu, który codziennie mi towarzyszył. Nie
zdawałam sobie sprawy, że upadłam tak nisko. Odsiadywałam wyrok za błąd, który
tak właściwie dopiero chciałam popełnić. Nie miałam nic do stracenia, a mogłam
coś zyskać, więc postanowiłam przyjąć propozycję faceta, którego znałam jakieś
pięć minut.
– Niech będzie.
– I to jest odpowiedź, której
oczekiwałem. Pamiętaj, nie będzie już odwrotu, a mi zależy na lojalności. Jeśli
uda ci się spełnić moją prośbę, zostaniesz należycie wynagrodzona. Jednak gdy
nawalisz, mój szef nie będzie pobłażliwy. A więc zgadzasz się? – spytał i
spojrzał mi w oczy z zupełną powagą.
Kiwnęłam głową na potwierdzenie.
– Owszem. Chcę tylko poznać moje
nowe nazwisko i dowiedzieć się, kto będzie moim celem.
Po twarzy Wallera przemknął cień
uśmiechu. Skupił wzrok na mnie, a jego siwiejące włosy zalśniły w świetle
jarzeniówek.
– Wszystkiego dowiesz się po
wyjściu. – Rozejrzał się wokoło, zerkając na obskurne miejsce, w którym się
znajdowaliśmy. – Ktoś skontaktuje się z tobą.
– Zatem będę czekać – powiedziałam
i odłożyłam słuchawkę. Waller uczynił to samo, po czym skinął głową w stronę
klawisza. Wstał z krzesła, spojrzał na mnie jeszcze raz, a następnie udał się
do wyjścia, gdzie czekała Grace. Pożegnała się z nim uściskiem dłoni i podeszła
do mnie.
– Co to za typ? Nie spodziewałam
się takiego gościa u ciebie – odparła i szturchnęła mnie w ramię, gdy
wstawałam. – Czego chciał?
– Ja też byłam zaskoczona, ale
załatwił mi robotę – mruknęłam i ruszyłam przed siebie. Lasher pchnęła mnie
lekko dla zasady, by inni klawisze myśleli, że i mnie traktuje jak śmiecia,
choć w rzeczywistości było trochę inaczej.
– Naprawdę? A ty nadajesz się do
normalnej pracy? – prychnęła. – Co to za fucha? – zapytała, kiedy opuszczałyśmy
salę widzeń i skierowywałyśmy się na główny korytarz. Wszędzie pełno było
strażników, a w oddali słychać było przeróżne dźwięki, do których już dawno
zdążyłam przywyknąć.
– W pralni. Zwykłe pranie brudów –
uściśliłam i uśmiechnęłam się do siebie.
– Pralnia? To faktycznie niezła
fucha. W sam raz na początek – rzekła i się zaśmiała. Zaprowadziła mnie do
celi, w której miałam spędzić ostatnią noc w obskurnym więzieniu stanowym San
Quentin.
Hmm mam niepokojące myśli co do tej całej roboty. A co jeśli Cat znowu trafi za kratki? Albo jej brata zabił ten cały szef?
OdpowiedzUsuń