Beta Nina Avdeeva, dziękuję <3
~*~
Billy wpatrywał się we mnie przez
dobre kilka sekund, marszcząc brwi i poprawiając koszulkę polo. Wyglądał na
lekko zaniepokojonego. Nigdy nie wiedział, czego się po mnie spodziewać, zawsze
zaskakiwałam go planami i decyzjami, które podejmowałam. Doskonale wiedział, że
byłam zdolna niemalże do wszystkiego. Czasami nie mógł za mną nadążyć.
I tym razem patrzył w moje oczy,
wyczuwając, że zamierzam po raz kolejny go zaskoczyć. Dobrze znałam
przyjaciela, wcale się nie zmienił przez te lata. Wydawało się, że zniknęłam
ledwo na dzień. Jedynie jego włosy w takim wypadku musiałyby urosnąć w nieprawdopodobnie
szybkim tempie.
– To co? Pizza? – spytał,
przenosząc wzrok na komputer stojący na małym biurku w pobliżu okna. Spojrzałam
na Billy'ego i uświadomiłam sobie, że bał się tego, co zamierzałam mu
powiedzieć.
– Tak, pizza – mruknęłam.
Przez chwilę siedzieliśmy w
milczeniu, kiedy Billy wystukiwał numer telefonu. Złożył zamówienie i usiadł
obok mnie. Zerknęłam na niego kątem oka. Bałam się jego reakcji na wieść o
wizycie Wallera. Zdawałam sobie sprawę, że nie będzie zadowolony. Zawsze mi
pomagał, ale równocześnie nakłaniał mnie, bym ze wszystkim tym skończyła i
zaczęła wieść normalne życie.
– A więc wspomniałaś o jakiejś
sprawie – zaczął poważnym tonem, którego zazwyczaj używał, kiedy rozmawialiśmy
o naprawdę istotnych rzeczach. – Tylko nie mów, że znów do tego wracasz, Cath –
dodał i zaśmiał się krótko, ale nie był to śmiech, który lubiłam. Spojrzał mi w
oczy, a ja odwróciłam wzrok. Nie miałam odwagi patrzeć na niego ani uświadomić
go, że w jakimś stopniu zamierzałam kontynuować to, co zaczęłam kilkanaście lat
temu.
– Nie do końca...
– Że co?! Dopiero co wyszłaś z
więzienia! – przerwał mi, unosząc głos. Przygryzłam dolną wargę i otarłam z
niej kilka kropel krwi. Czułam wbite we mnie oczy przyjaciela.
– Billy, wiesz, że jako Catherine
nie mam szans na normalne życie. To nie jest takie proste. Myślałam o tym wszystkim,
siedząc za kratami i uwierz mi, że miałam naprawdę sporo czasu na myślenie. Wtedy
pojawił się ten facet – mruknęłam, ściszając nieco głos i schylając głowę.
– Jak ty sobie to wyobrażasz? Nowa
tożsamość, tak? – zapytał, nie spuszczając ze mnie wzroku. – Catherine, ja
naprawę myślałem, że zamierzasz z tym skończyć. Co to w ogóle za facet?
– Wiem. Rozważałam taką opcję.
Teraz kiedy wszyscy wiedzą, że wyszłam, nie będę mogła spać spokojnie. Facet
nazywa się Waller. Howard Waller. Wiesz coś o nim? Potrzebuję więcej informacji
na temat jego i jego szefa, o którym nic nie wiem – odparłam i podniosłam
głowę.
Billy schował twarz w dłoniach, po
czym westchnął głośno.
– Postaram się coś znaleźć. Jesteś
pewna, że chcesz to ciągnąć?
Kiwnęłam głową w odpowiedzi.
– Billy, proszę cię ostatni raz o
pomoc. Przysięgam, że zaraz po tym ulotnię się i nie będziesz nigdy więcej miał
przeze mnie kłopotów – wymamrotałam i chwyciłam go za dłonie, które wciąż
trzymał na twarzy. Zerknął na mnie kątem oka i otworzył lekko usta.
– Nie chcę, byś znowu znikała.
Martwię się o ciebie. Co będzie, jeśli znów coś ci się przydarzy? I nie mówię
tutaj o odsiadce – rzekł, ściskając moją dłoń. – Co do Wallera, słyszałem coś o
nim. Eliot wspominał jego nazwisko dość często.
– Nic mi nie będzie, Billy. Dobrze
wiesz, że jestem dużą dziewczynką. – Posłałam mu najpewniejszy uśmiech, na jaki
było mnie stać. On wykrzywił tylko usta.
– Mam go sprawdzić?
– Jesteś pewny, że chcesz mi pomóc?
Billy był specem od komputerów,
utalentowanym hakerem, który doskonale znał się na rzeczach, o których ja nie
miałam pojęcia. Uzupełnialiśmy się perfekcyjnie, jeśli chodziło o wykonanie
zadania. Jego umiejętności nie raz uratowały mi skórę, pomogły we włamywaniu do
baz danych bądź odkryciu czegoś wartościowego.
– Dobrze wiesz, że zawsze ci
pomogę. Zresztą brakuje mi moich starych perełek – odparł i uniósł kącik ust.
Mówiąc perełki, miał na myśli swoje
ukochane programy, które stworzył i ulepszał. Były naprawdę przydatne i
znakomicie spełniały swoje role.
– Nie wiem, jak mam ci dziękować –
powiedziałam. W duchu cieszyłam się, że się zgodził. Nie wiedział do końca,
jakie miałam plany, ale z góry zdecydował się mi pomóc. Wiedziałam, że zawsze
mogę na niego liczyć i nie byłam przygotowana na odmowę. Potrzebowałam go i to
bardziej, niż myślałam.
– Może na początek opowiesz mi o
Wallerze i twoich planach? – zaproponował, po czym skrzyżował ręce.
Wtedy ktoś zadzwonił do drzwi.
Miranda zerwała się ze swojego miejsca w kuchni i chciała ruszyć w stronę
wyjścia, lecz syn ją ubiegł. Otworzył drzwi, odebrał pizzę, zaniósł kawałek
małej Lucy, która bawiła się w pokoju obok, po czym wrócił do mnie.
Opowiedziałam mu całą historię
związaną z Howardem Wallerem, gdy pałaszowaliśmy pizzę, której zapach wypełnił
pomieszczenie. Billy nie zadawał wielu pytań. Słuchał mnie uważnie i rozważał
wszystko w swojej głowie. Wiedziałam, że nie był zadowolony z moich szalonych
pomysłów, ale w końcu dałam mu do zrozumienia, że było to jedyne wyjście, by po
wykonaniu ostatniej sprawy zacząć normalnie żyć. Potrzebowałam nowego nazwiska,
dokumentów i jakiejś wiarygodnej historii, aby ponownie wkroczyć w świat. Nie
przemyślałam dokładnie propozycji Wallera, aczkolwiek niewiele miałam do
stracenia. Mogłam tylko zyskać, jeśli dobrze rozegrałabym to wszystko. Billy
zadeklarował swoją pomoc, co było dla mnie niezwykle ważne.
Nie wiedziałam, czego mogę się
spodziewać po tajemniczym mężczyźnie, który odwiedził mnie dzień przed wyjściem
na wolność. Pierwszą rzeczą, którą chciałam rozgryźć, był właśnie Howard
Waller, z którym miałam się spotkać następnego dnia, by otrzymać kolejne
wskazówki. Nie miałam pojęcia, czy dobrze zrobiłam, ufając obcemu facetowi.
Decyzja była szybka i wpasowywała się w plany, które zamierzałam zrealizować po
wyjściu z więzienia.
Wiele razy myślałam nad dniem, w
którym wyjdę zza kraty i wyobrażałam go sobie w najpiękniejszych barwach. Nie
było tak kolorowo, jak sobie wyobrażałam. Uzmysłowiłam sobie, że zostałam sama.
Nie miałam żadnej rodziny i nie mogłam odwiedzić ojca, by wyrwać się z nim na
niedzielny obiad do chińskiej knajpy. W głowie roiło mi się od pytań na temat
Eliota. Wciąż nie wiedziałam nic o moim przyrodnim bracie. Kiedyś łączyły nas
dobre relacje, ale kiedy Eliot zaczął znikać i przepadł na jakiś czas,
dowiedziałam się, że wciągnęli go w swoje szeregi ludzie handlujący
narkotykami. Nie było to towarzystwo, z którym warto byłoby nawiązywać
jakiekolwiek znajomości. Martwiłam się o brata, bo oprócz Billy'ego był on
najbliższą mi osobą.
– Billy, powiedz coś w końcu –
wycedziłam, spoglądając na przyjaciela, który wciąż analizował to, co mu
powiedziałam.
Zmarszczył brwi i wziął głęboki
oddech.
– I to tyle? Nowe dane, tak?
Będziesz inną osobą, znajdziesz Eliota, wykonasz zadanie i wrócisz do
normalnego życia? – spytał, wytrzeszczając lekko oczy, po czym przeczesał palcami
włosy. Przełknęłam ślinę i odchrząknęłam.
– Czyste konto, nowa tożsamość w
zamian za ostatnie zlecenie – dodałam i przetarłam oczy grzbietem dłoni. Czekam
z niecierpliwością na reakcję ze strony Billy’ego, ale on ponownie przemilczał
wszystko.
Dobrą chwilę siedzieliśmy w ciszy,
słysząc tylko odgłosy dochodzące z pokoiku małej Lucy.
– Nic nie powiesz? Myślałam, że
naszprycujesz mnie ołowiem po tym, co usłyszysz.
– Tak, wierz mi. Chcę już to zrobić
od dawna, ale to twoja decyzja. Jak już powiedziałem, pomogę ci. – Zawiesił na
chwilę głos. – Prawie bym o czymś zapomniał. Mam dla ciebie nowinę, która na
pewno tobą wstrząśnie.
Zmarszczyłam czoło i odgarnęłam
opadające na twarz włosy.
– Jest coś, co naprawdę może mną
wstrząsnąć? – spytałam zaciekawiona, a zarazem lekko podenerwowana.
– Melvin wraca i wie, że jesteś już
na wolności.
Kim jest Melvin?
OdpowiedzUsuńCoś czuję że nie wszystko pójdzie tak gładko jakby Cat chciała
Melvin trochę wniesie do opowiadania ;) Tyle mogę zdradzić.
Usuń