niedziela, 2 lutego 2020

Rozdział 7: Schowek


Beta Nina Avdeeva, dziękuję <3
~*~

Zastanawiałam się, do czego potrzebny był Billy’emu łom, ale pozwoliłam mu działać. Miał oddać mi resztę moich własności, bez których nie przeżyłabym nawet kilku dni. Nie miałam praktycznie nic poza rzeczami, które przechowywał. Wiedziałam, że kiedyś nadejdzie dzień, w którym coś pójdzie nie tak i wszystko przepadnie, więc odpowiednio się zabezpieczyłam. Oddałam przyjacielowi do przechowania samochód i wiele innych drobiazgów, w tym kupę pieniędzy w gotówce, kilka sztuk broni oraz przedmioty, które usprawniały wykonywanie zleceń.
Miałam pewność, że mogę mu zaufać. Zawsze na tym korzystał, bo byłam niezwykle hojna w stosunku do niego i jego matki. Wielokrotnie wspierałam ich finansowo, o czym Miranda nie miała pojęcia. Miała mnie za miłą córkę szeryfa, z którą przyjaźnił się jej jedyny syn.
– Może będziesz potrzebował pomocy? – zwróciłam się do przyjaciela z lekkim uśmiechem na ustach.
Dolna warga powoli goiła się, więc mogłam częściej się uśmiechać, co zresztą ostatnimi czasy przychodziło mi z łatwością, choć było zupełnie nowym doznaniem. Do tej pory zapomniałam nawet, jak powiedzieć coś miłego, a o uśmiechaniu się nie było mowy. Czułam, że to dzięki Billy'emu stawałam się lepszym człowiekiem. Zawsze tak było. Nawet po długiej rozłące nasza przyjaźń wciąż wydawała się taka sama i to właśnie on był moim powodem do uśmiechu. To była prawdopodobnie jedyna bliska osoba, która mi pozostała.
Nadal przewijało mi się w głowie wiele obrazów związanych z Eliotem. Był moim bratem, ale przez ostatnie jedenaście lat ledwo widziałam go na oczy. Wiedziałam, że muszę go odnaleźć. Jeżeli okazałby się martwy, ktoś za to zapłaci.
– Hej, może wyglądam jak typowy geniusz, ale wciąż jestem mężczyzną – odpowiedział Billy. Miał na myśli swoje chude ciało i wygląd przywodzący na myśl naukowca, którego interesowały tylko komputery i inne elektroniczne sprzęty.
Pozwoliłam mu robić swoje, ale wiedziałam, że zmęczy się przy tym, jak mało kto.
– Dobrze, w porządku. – Uniosłam ręce nieco ku górze i kiwnęłam głową.
Billy zaśmiał się, po czy zaczął działać. Ukląkł na podłodze obok samochodu. Odsunął spory dywan, który był tak zabrudzony, iż niemalże go nie zauważyłam, kiedy weszłam do garażu. Okazało się, że w podłodze ulokowany był mały schowek. Billy podważył ostrożnie drzwiczki, po czym pociągnął za niewielki, umocowany przy nich hak. Pomogłam mu, ponieważ schowek miał masywne drzwi. Z moją pomocą szybko udało nam się je rozbroić.
Skrytka wydawała się dość głęboka, jednak żadne z nas prawdopodobnie by się tam nie zmieściło. Wewnątrz znajdował się spory, jak sądziłam po kształcie, futerał, który Billy ostrożnie wyjął. Owinięto go w dziwny materiał, na którego widok zmarszczyłam brwi.
– Nie dziw się. Zabezpieczyłem go tak, że jest niewykrywalny. Jak już mówiłem, twoje rzeczy odbyły kilka wycieczek po Kalifornii – oznajmił, wręczając mi ciężki przez swoją zawartość futerał.
– Wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć – mruknęłam.
Billy zajął się wyjmowaniem kolejnego przedmiotu z głębi schowka. Tym razem była to duża torba, również pokryta tym dziwnym materiałem.
– Tutaj mam tylko jedną. Reszta leży w innej kryjówce. Podejrzewasz, co znajduje się w środku, prawda?
– Myślę, że tak – powiedziałam i skinęłam głową. Domyśliłam się, że w środku była część moich pieniędzy, którą wręczyłam Billy'emu do przechowania.
Mężczyzna podał mi ją, po czym ruszyłam z całą zawartością w stronę samochodu i wszystko ulokowałam w bagażniku.
– Nie zajrzysz nawet do środka? Starałem się konserwować broń, ale zapewne będziesz musiała zaopatrzyć się w jakieś nowe gadżety, jeżeli nadal chcesz ich używać. Ach, w samochodzie masz jeszcze kilka drobiazgów. Na pewno ci się przydadzą.
– Mam za mało czasu, by się tym teraz zająć. Jakoś niespieszno mi do moich starych zabawek, ale dziękuję za wszystko – odparłam i wykrzywiłam usta w lekkim uśmiechu.
– Jasne, nie ma sprawy. No tak, masz spotkanie z tym facetem...
– Nie wiem, z kim mam się spotkać, ale potrzebuję nowego nazwiska. Tylko tak będę mogła zacząć od nowa. Muszę też odnaleźć Eliota. Jestem mu to winna – oznajmiłam i spojrzałam na twarz przyjaciela, który nieco posmutniał.
– Zrobię, co tylko w mojej mocy, by pomóc tobie i Eliotowi. Postaram się znaleźć jakieś konkretne informacje.
Billy wyjął z jednej z szafek kluczyki samochodu i mi je wręczył.
– Jestem ci naprawdę wdzięczna. Wiedz, że i ty zawsze możesz na mnie liczyć. A co do gadżetów... masz jeszcze kontakt do Caleba? Z tego, co pamiętam, jego sprzęt był zaskakująco dobry. – Oparłam się o camaro, a mężczyzna zaśmiał się, po czym chwycił ponownie łom, zabierając się do zamknięcia drzwiczek schronu.
– Z Calebem nie mam praktycznie w ogóle kontaktu, ale pojawia się czasami w San Francisco. Popytam, czy ktoś go widział, i dam ci znać. Wrzuciłem mój stary telefon do wozu, więc będziesz mogła się odezwać. Zatrzymasz się w jakimś hotelu, tak?
W jego oczach widziałam troskę, którą zawsze mnie darzył, a jednocześnie strach, jakby bał się powiedzieć mi: „do zobaczenia”.
– Dzięki, Billy. Tak, jak na razie mam w planach hotel. Czas w końcu zabrać się za wszystko od podstaw. Jeszcze raz dziękuję za wszystko – odparłam i uścisnęłam przyjaciela.
– Nie mów tego tak, jakbyś znowu miała zniknąć. Wystarczy zwykłe „cześć” – wymamrotał Billy ze śmiechem, ale jego oczy się zaszkliły.
– Tym razem nie zamierzam znikać. Na pewno się odezwę – zapewniłam i udałam się w stronę samochodu. – Mam nadzieję, że jeszcze potrafię prowadzić.
– Tego raczej się nie zapomina.
– Zaraz się przekonamy.
Wsiadłam do samochodu i naciągnęłam kaptur na głowę, zerkając w lusterka. Ujrzałam swoją sfatygowaną twarz, która nie była czarownym widokiem. Nie wpatrywałam się w  siebie zbyt długo. Mój wygląd przypominał mi o więziennych kratach i wszystkich przejściach z ostatniego okresu. Budził wręcz odrazę. Starałam skupić się na czymś innym.
Włożyłam kluczyk do stacyjki i przekręciłam ostrożnie. Odpaliłam samochód bez żadnych problemów. Zerknęłam na Billy'ego, który stał przy wyjściu, otwierając masywne drzwi. Wrzuciłam pierwszy bieg, po czym z piskiem opon opuściłam garaż.

1 komentarz:

  1. Nie mogę się doczekać spotkania Cat i jej nowego szefa! Pisz szybko rozdział proszę 😁

    OdpowiedzUsuń