piątek, 11 września 2020

Rozdział 17: Zabójczy Trunek

 Beta - @NinaAvdeeva <3

***

Adres wskazywał na małą knajpę z tanecznymi imprezami. Byłam nieco zdziwiona, ale nie złapałam się na przykrywkę miejscowej potańcówki. Wejścia do domów publicznych zwykle były dość tajemnicze, podobnie było z tym miejscem. W pobliżu kręciło się kilka osób. Poprosiłam Carsona, by na wypadek niepowodzenia został przez jakiś czas niedaleko. Nie wiedziałam, czego się spodziewać, ale jeśli miałabym uciekać bądź walczyć, na pewno potrzebowałabym wsparcia, ponieważ miałam na sobie strój, który nieco ograniczał ruchy.

Udałam się w kierunku speluny, w której miał znajdować się dom publiczny. Weszłam od razu do środka, ponieważ drzwi stały otworem, a obok nikogo nie było. Czujnie rozglądałam się po niewielkiej klitce, jaką okazała się knajpa. Wewnątrz znajdowało się kilka pustych stolików, scena, nieduży fragment parkietu do tańca i mężczyzna stojący za barem. W tle leciała dość głośna muzyka.

– W czym mogę pomóc? – zwrócił się do mnie pracownik. W pomieszczeniu panował półmrok, więc z daleka nie mogłam dostrzec jego twarzy. Podeszłam bliżej, bym nie musiała przekrzykiwać muzyki. Za barem stał wysoki, jasnowłosy mężczyzna.

– Chyba wiesz, o co chodzi, skoro na wstępie pytasz mnie o pomoc, a nie proponujesz mi drinka – powiedziałam, unosząc lekko kąciki ust. Barman uśmiechnął się łobuzersko, wodząc wzrokiem po mojej kreacji.

– Jest pani jednym z pierwszych gości. Zaprowadzę panią, proszę za mną.

Udaliśmy się na zaplecze, gdzie również było ciemno. Musiałam mieć się na baczności, gdyż zwykle takie miejsca nie wróżyły niczego dobrego. W wysokich butach ostrożnie stawiałam kroki, by nie potknąć się czy w coś nie wejść. Doszliśmy do windy. Kamery obserwowały każdy mój ruch. Cieszyłam się, że mam na twarzy maskę, która dawała mi większe szanse na pozostanie nierozpoznaną. Barman wcisnął jeden z przycisków i po chwili drzwi windy otwarły się przed nami. Mężczyzna zaprosił mnie do środka, a następnie sam tam wszedł. Zjechaliśmy w milczeniu na dół. Bacznie przyglądałam się wszystkiemu, co znajdowało się w moim polu widzenia. Sądząc po tym, ile zajęła jazda, impreza musiała odbywać się kilka pięter pod ziemią. Miałam nadzieję, że nie była to pułapka, do której dałam się nad wyraz łatwo zaciągnąć. Choć byłam uzbrojona, różne obrazy przychodziły mi do głowy.

W końcu winda wydała charakterystyczny dźwięk, który oznaczał koniec wycieczki. Otworzyła się, a moim oczom ukazał się szeroki korytarz, po którym akurat przechodziło kilka skąpo ubranych kobiet. Na jego końcu znajdowało się słabo oświetlone pomieszczenie, z którego dochodziła przyjemna muzyka. Dwóch postawnych mężczyzn podeszło do mnie, marszcząc brwi. Byli najwidoczniej ochroniarzami, którzy pilnowali porządku na imprezie i selekcjonowali gości.

– Teraz moi koledzy się panią zajmą. Ja niestety muszę udać się na górę, by powitać innych gości – oznajmił barman i, skinąwszy do mnie głową, wrócił do windy.

– Tam może pani zmienić kostium – poinformował jeden z ochroniarzy, wskazując pierwsze drzwi. – Najpierw jednak proszę o hasło wstępu. Będę musiał również panią przeszukać.

– Mój camouflage jest chyba odpowiedni, prawda? W sprawie przeszukania zapraszam do osobnego pokoju – powiedziałam, podkreślając słowo, które było kluczem do wejścia na imprezę. Jeden z ochroniarzy uniósł kącik ust i wymienił spojrzenia z drugim. Modliłam się w duchu, by zrezygnowali z obszukania. Nie mogli odkryć broni ukrytej pod moją ciężką suknią. Nie chciałam zaczynać od obezwładnienia dwóch facetów. To byłoby nie na miejscu.

– Niech będzie. To do zobaczenia później. Owocnego wieczoru – rzekł ponownie ten sam ochroniarz i zaprosił mnie gestem do podążenia za nim.

Na szczęście wszystko szło po mojej myśli. Uśmiechnęłam się zalotnie i pomknęłam naprzód z głową uniesioną lekko ku górze, kręcąc nonszalancko biodrami, dzięki czemu moja sukienka prezentowała się jeszcze lepiej. Szłam przez korytarz najeżony drzwiami do licznych pokoi. Nie chciałam do nich zaglądać, ponieważ wiedziałam, co mogłabym tam zobaczyć. Minęłam kilku mężczyzn uśmiechających się do mnie. Próbowałam ich lekceważyć i iść dalej przed siebie. Nie mogłam zawracać sobie nimi głowy. Interesował mnie tylko Harris i to jego musiałam odnaleźć. Wiedziałam, że nie będzie to proste zadanie. Pokoi było wiele, ludzie zbierali się coraz liczniej, prostytutki krążyły po salach. W wielkim pomieszczeniu z pokaźną sceną na końcu korytarza tańczyły cztery kobiety w maskach. Ucieszyło mnie to, ponieważ sama zasłoniłam część twarzy. Kobiety otrzymywały od facetów pieniądze i wiły się na dwóch stalowych rurach w rytm muzyki, jednak trudno było nazwać je striptizerkami, gdyż były zupełnie nagie. Udawałam zainteresowanie tym show, jednak tak naprawdę rozglądałam się za Harrisem. Nie miałam pojęcia, jak wygląda, ale raczej nie było go pośród zwykłych śmiertelników. Na jego miejscu ukryłabym się, by odciąć się od wszystkich, ale i skorzystać z imprezy. Musiałam myśleć jak facet i działać jak kobieta. Nie było to trudne, w końcu płeć piękna od zawsze była bardziej przebiegła od mężczyzn. Wystarczyło pokazać swoje kształty i już można było mieć wszystko, czego się zapragnęło.

Omiotłam wzrokiem wielkie pomieszczenie i wzięłam kieliszek szampana od barmana, który podawał wszystkim drinki. Oczywiście nie zamierzałam wypić ani kropli. Spodziewałam się, że do napoi dodano jakieś narkotyki, ale miałam pomysł, jak inaczej posłużyć się moim szampanem. Ukradkiem dosypałam do niego odrobinę prochów, które znalazłam w piwnicy Carsona podczas korzystania ze strzelnicy. Nie miałam pojęcia, co to było, ale starałam się odmierzyć ilość tak, aby nikogo nie zabić.

Obrałam sobie za cel przystojnego mężczyznę, który stał pod sceną w gronie dwóch roznegliżowanych panien. Podeszłam do niego, uśmiechając się kokieteryjnie.

– Panie wybaczą, ale chciałabym zamienić kilka słów z tym uroczym panem – obwieściłam, nie spuszczając z niego wzroku. On uśmiechnął się do mnie, ukazując rząd śnieżnobiałych zębów i skinął w stronę dziewcząt. One niechętnie oddaliły się, obrzucając mnie gniewnymi spojrzeniami, jakbym odebrałam im drogocenną zabawkę.

– Witam urzekającą damę, którą widzę tutaj po raz pierwszy… na dodatek w takim stroju – przemówił głębokim barytonem.

– Owszem. Jestem tutaj nowa, ale już zdążyłam się oswoić z otoczeniem. Tak, lubię się wyróżniać na tle innych – mruknęłam, unosząc kąciki ust. – To dla pana. Zauważyłam, że nie ma pan szampana, więc postarałam się o niego. – Wręczyłam mu trunek.

– A pani? – zapytał, po czym wziął kilka porządnych łyków. Świdrował mnie wzrokiem, zatrzymując się oczywiście na dekolcie. – Zdecydowanie się pani wyróżnia.

– Nie lubię pokazywać się wszystkim, tylko wybranym. I nie piję alkoholu. Wpływa źle na skórę. – Spojrzałam uwodzicielsko na mężczyznę spod wachlarza rzęs.

– Rozumiem. Chętnie zbadam pani nieskazitelną skórę – wyszeptał, po czym zbliżył się i chwycił mnie za udo. Miałam ochotę zabrać jego masywne łapsko i oddać mu z pięści, jednak się powstrzymałam. Nie mogłam zwracać na siebie uwagi. Wiedziałam, że muszę się nieco poświęcić, by dostać się do Harrisa. Z trudem utrzymywałam uśmiech. Wszystko to było wielkim teatrzykiem, w którym grałam rolę zalotnej pani do towarzystwa.

– Zatem nie traćmy czasu – mruknęłam, puszczając mu oczko. Czułam się dziwnie, ale gra przychodziła mi z łatwością. Udawanie było prostą umiejętnością, którą opanowałam doskonale.

– Za mną. – Mężczyzna chwycił mnie za rękę i, przedzierając się przez tłum ludzi, zaprowadził mnie pod pokój z numerem 289. Z kieszeni spodni wyjął niewielki klucz, który wsunął do zamka, po czym go przekręcił. Weszliśmy do wielkiej sypialni z ogromnym łożem. Pełno w nim było przeróżnych gadżetów. Na samą myśl o tym, do czego one służyły, robiło mi się niedobrze. Mężczyzna zamknął nas od wewnątrz, zostawiając kluczyk w drzwiach, a kieliszek położył na niewielkim stoliku obok łóżkowych zabawek. Usiadłam na materacu, obserwując jego poczynania. Moja broń była w gotowości, jednak powstrzymywałam się od jej użycia, starałam się trzymać ją wciąż w ukryciu.

– Co wiesz o właścicielu tego burdelu? – zagadnęłam, spoglądając na faceta, który się przede mną rozbierał, zaczynając od mocno zaciśniętego krawatu.

– Nie mam pojęcia, kim jest, ale to, co robi, jest niesamowite. Może mi pomożesz? – powiedział, rozpinając koszulę. Łudziłam się, że wyciągnę od niego jakąkolwiek informację. Wyglądało na to, że facet nie widział nic o Harrisie.

– Zostanę tutaj i popatrzę. Później przyjdzie i kolej na mnie – rzuciłam. – Nie wiesz może, jak się z nim skontaktować?

Mężczyzna zdjął koszulę i jakby się zawahał.

– Myślałem, że to ja cię interesuję – powiedział lekko poirytowany.

Musiałam załagodzić sytuację i podejść go w inny sposób.

– Ależ oczywiście. Kontynuuj, proszę – mruknęłam, podchodząc do mężczyzny. Podałam mu kieliszek z niedopitym szampanem, a on chwycił mnie za tyłek, przyciągając do siebie. – Chciałam się tylko dowiedzieć nieco o właścicielu. Podobno to wpływowy facet, a ja zamierzam zjawić się na kolejnej imprezie.

– Podobno przebywa gdzieś w ostatnich pokojach. Tak słyszałem od dziewcząt. Nie korzysta z ich usług. Wszystkim odmawia, kiedy chcą się umówić przez jego ludzi. Nawet nie próbuj, bo nie masz szans. Ma za bardzo wygórowane oczekiwania.

– Rozumiem – wyszeptałam. Wciąż czułam ucisk dłoni mężczyzny na moim pośladku.

Dopił swój trunek, odłożył kieliszek, a następnie złapał za zamek mojej sukienki i zaczął go rozpinać. Czułam się niepewnie i zastanawiałam się, czy aby to nie moment na użycie siły. Nim jednak facet zdążył się porządnie rozebrać i rozpiąć mój zamek, poczułam, jak jego uścisk się rozluźnia. Niespodziewanie upadł na podłogę.

– Chyba nieco przesadziłam z tymi prochami. Zabójczy trunek. Nie chcę wiedzieć, co to było. Ważne, że nie muszę brudzić sobie rąk – powiedziałam do siebie i zapięłam sukienkę, po czym wzięłam się za mężczyznę. Chwyciłam go za nogi i zaciągnęłam na łoże. Sięgnęłam po kolorowe kajdanki, które znajdowały się na wyposażeniu i przypięłam go do metalowej ramy łóżka. Kluczyk, który był w komplecie, wzięłam ze sobą, bym nie musiała się nim martwić, gdyby się obudził, w co wątpiłam. W jego usta włożyłam zwinięty, czerwony krawat, a ubrania rozrzuciłam obok. Nim opuściłam pokój, upewniłam się, że wszystko było dobrze upozorowane. Miałam na sobie rękawiczki, więc nie pozostawiłam żadnych odcisków palców, które mogłyby do mnie doprowadzić. Całość wyglądała dość dobrze. Przekręciłam klucz w drzwiach i opuściłam pokój, zamykając go za sobą. Biorąc pod uwagę to, czego dowiedziałam się o Harrisie, musiałam udać się do ostatnich pokoi. Nie wiedziałam, gdzie ich szukać, więc zamierzałam spytać kogoś o pomoc. Tym razem nie chciałam, by był to mężczyzna. Wplątałabym się w kolejną gierkę, a nie miałam na to czasu. Przechadzałam się po korytarzu, zerkając na numery na drzwiach, które zostały osobliwie rozmieszczone. Nie szły po kolei, przez co byłam nieco zdezorientowana. Wciąż mijałam zaczepiających i łapiących mnie facetów. Nie byłam z tego powodu zadowolona, ale próbowałam zachowywać się jak typowa dziewczyna z tamtego miejsca i figlarnie się uśmiechać.

Wtedy przypomniałam sobie o szatni, o której wspomniał jeden z ochroniarzy, i natychmiast udałam się w stronę windy, w której pobliżu znajdowało się owo pomieszczenie. Przedzierałam się przez falę prostytutek prowadzących za sobą grono zadowolonych mężczyzn. Wszyscy spoglądali na mnie, ponieważ różniłam się od wyuzdanych kobiet. Nie zwracając uwagi na zaczepki i wulgarne komentarze ze strony niektórych facetów, pomknęłam do szatni. Wewnątrz znajdowało się wiele dziewcząt. Przebierały się w koronkowe stroje, niektóre upinały włosy, inne liczyły zarobione dotychczas pieniądze. Praktycznie wszystkie obrzuciły mnie od razu spojrzeniami.

– Znajdzie się coś dla mnie? – zapytałam na wstępie, by jakoś wmieszać się w tłum. Nie planowałam zmiany swojej kreacji, ale chciałam od początku zdobyć zaufanie dziewczyn i wyciągnąć jakieś informacje na temat mojego celu.

– Jasne. Zaraz coś znajdę, ale nie licz, że sprzątniesz mi sprzed nosa moich chłopców. Zamierzam dzisiaj nieźle zarobić. Aż roi się tutaj od nadzianych garniturów – odezwała się rudowłosa dziewczyna. Miała mocno napuszone włosy i usta w odcieniu podobnym do mojego. Jej kostium nie różnił się wiele od pozostałych. Był mocno wykrojony i odsłaniał niewielkie piersi.

– Ja na dzisiaj obrałam tylko jeden cel – powiedziałam, ogarniając wzrokiem wszystkie dziewczęta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz